- Kim pan jest? – zapytała oschło młoda kobieta w charakterystycznym dla tego miejsca stroju.
- Zayn Malik. Jestem na tej waszej liście informowania w
razie wypadku. – powiedział a ona zaczęła wystukiwać coś w komputerze. Po kilku
męczących (oczywiście tylko dla Zayna) chwilach dziewczyna wreszcie się odezwała.
- Zgadza się. Pan Horan leży w sali numer 12. – uśmiechnęła
się sztucznie. Praktycznie biegiem ruszył do drzwi i jak idiota wciskał kilkanaście razy ten
cholerny czarny guzik. Po minucie może dwóch winda otworzyła się a Zayn wszedł
do niej. Wcisnął guzik z numerkiem ‘2’ i drzwi zamknęły się przed nim. Po paru chwilach
mulat wyszedł z windy szukając sali z numerem 12. Widząc poszukiwany numerek, nie zastanawiając się wszedł do pomieszczenia. Gdy zobaczył blondyna omal się
nie popłakał. Głowę owiniętą miał bandażem – tak samo jak ręce. Nie mógł
zobaczyć nóg ale miał przeczucie, że były w podobnym stanie. Podszedł do łóżka
i usiadł na krześle obok. Wyciągnął dłoń głaszcząc posiniaczony policzek Nialla.
- Coś ty narobił Nialler? – spytał cicho. Blondyn bardzo powoli otworzył oczy, chcąc przyzwyczaić się do ostrego światła.
- To nie ja.. – powiedział słabo, ochrypniętym głosem. – To
ten idiota mnie potrącił..
- Cii.. Wyjdziesz z tego. – powiedział cicho lecz pewnie
Zayn, wciąż delikatnie głaszcząc policzek młodszego.
- Przepraszam, że to powiem, ale nie mam szans..-szepnął cicho, brzmiąc na zmęczonego i wyczerpanego.- Mam kilka
poważnych urazów wewnętrznych. Dziwie się że z takim czymś jeszcze tu teraz z
tobą rozmawiam, Zayn.
- Nie mów tak. Takie wspaniałe aniołki jak ty pomogą ci. –
chłopak spojrzał na niego.
- Nie jestem dzieckiem. – odwrócił wzrok w inną stronę po
czym dodał. – Zayn?
- Tak? – powiedział, zostawiając w końcu policzek blondyna w spokoju.
- Czy mogę ci coś powiedzieć? Tylko proszę.. Nie ucieknij,
ani nie zostawiaj mnie teraz.. – powiedział tak cicho i słabo, że mulat prawie
go nie usłyszał.
- Obiecuję, że tego nie zrobię. O co chodzi?
- Ja.. Zayn.. Boże.. Kocham cię. – powiedział po chwili
jąkania się. Ciemnowłosego zamurowało. Przez chwilę siedział cicho, lecz gdy
zobaczył smutną i zbolałą minę Nialla zareagował. Jego odpowiedzią był
delikatny pocałunek, który miał wyrazić to co czuje. Było to jedynie
kilkukrotne muśnięcie ust obu chłopaków, lecz dla nich było to coś wyjątkowego.
Gdy chłopcy odsunęli się od siebie Zayn powiedział:
- Też cię kocham Nialler. – teraz to blondyn nie wiedział co powiedzieć.
Otworzył lekko buzię.
- A-ale, że mnie? – zapytał cicho.
- A jest tu inny Nialler? – zaśmiał się cicho mulat. Niall
pomimo bólu uśmiechną się delikatnie, ukazując swoje krzywe zęby. Ten uśmiech
dla Zayna był najpiękniejszy i najsłodszy.
W sali zapanowała cisza. Nie niezręczna lecz odwrotnie. Była
przyjemna dla ucha. Niall miał zamknięte oczy a Zayn gładził wierzch jego
dłoni. Po kilku minutach rozległo się głośnie pikanie urządzenia obok mulata.
Ten obejrzał się wokół i nim zorientował się co się dzieje w pomieszczeniu był
już lekarz oraz dwie pielęgniarki. Jedna z nich – dosyć młoda zaczęła wyganiać
Malika.
- Proszę wyjść. – mówiła ciągnąc go za nadgarstek. Chłopak
opierał się krzycząc, ze musi zostać jednak kobieta nie była wcale taka słaba i
po chwili Zayn stał na korytarzu patrząc jak lekarz i pielęgniarki próbują
ratować jego chłopaka. Po kilku płaczliwych dla mulata minutach z sali wyszedł
lekarz.
- Co z nim? – powiedział w miarę spokojnie, lecz łzy nadal
ciekły po jego policzkach.
- Przykro mi.. – to jedyne co powiedział mężczyzna klepiąc
Zayna po plecach w pokrzepiający sposób. W chwili wypowiedzenia tych słów
chłopak zaczął płakać jak dziecko, siadając na podłodze, przyciągając kolana do
klatki piersiowej i obejmując je ramionami.
Zayn myślał, ze to jakiś żart. Zaraz po tym jak wyznali
sobie miłość Niall umarł.. To nienormalne.. Wciąż czuł smak jego ust na swoich
wargach..
- To był nasz ostatni pierwszy pocałunek.. –
powiedział do siebie szeptem, przejeżdżając palcami po swoich wargach.